Czy możliwe jest, aby tajemnica nigdy nie wyszła na jaw? Jak znaleźć czas na odrobinę relaksu? Co robić, gdy świat wali nam się na głowę? Na te i wiele innych pytań odpowiada „Godzina spokoju” – komedia pełna pomyłek w reżyserii Norberta Rakowskiego, o której pisze Karolina Moras.
Spektakl rozpoczyna się przyjemną piosenką o szczęściu. W rytm muzyki zapalają się kolejne światła w przytulnie zaaranżowanym pokoju. Michel wraca do domu i marzy o chwili dla siebie, by móc wysłuchać długo poszukiwanej płyty. Niestety, jego radość nie trwa długo.
Żona musi z nim koniecznie porozmawiać, gdyż trapią ją sekrety z przeszłości. Na obiad przychodzi ich wrażliwy syn. Na pierwszy rzut oka nic w tym dziwnego, lecz Sebastien wychodząc na scenę wywołuje wśród publiczności wybuch śmiechu. Kolejnym zmartwieniem Michela jest jego kochanka, której nie dają spokoju wyrzuty sumienia. Na dokładkę, w mieszkaniu zjawia się nachalny sąsiad i komiczny robotnik innej narodowości. Wszystkie konfrontacje tych postaci są doskonałą rozrywką i pełną humoru odskocznią od codziennych obowiązków.
Jednak między zabawnymi dialogami przychodzi moment zastanowienia: jak to jest z tymi kłamstwami? Czy warto aż tak komplikować sobie życie? Czemu budujemy swój świat na sekretach? Żyjemy w zaprzeczeniu, by doświadczyć pozornego spokoju i szczęścia. Przyzwyczajamy się do zakładania masek i po pewnym czasie trudno nam zrezygnować z fałszywej rzeczywistości. Michel na własnej skórze czuje konsekwencje swojej nieuczciwości. Może zauważyć jak udawanie kogoś innego, gra pozorów mogą wpłynąć zarówno na niego samego, jak też na osoby z najbliższego otoczenia.
Mimo gorzkiej prawdy o życiu w kłamstwie, „Godzina spokoju” bezsprzecznie dostarcza wielu pozytywnych wrażeń. Nie bez powodu Konrad Pawicki za rolę Michela został wyróżniony Bursztynowym Pierścieniem 2015 dla najlepszego aktora sezonu. A my pamiętajmy, by choć od czasu do czasu, na godzinkę, zdjąć nasze maski i w pełni skorzystać z upragnionego spokoju.
Tekst w cyklu „Nowe blogowanie”
Autorka: Karolina Moras